czwartek, 6 sierpnia 2015

Koncert AC/DC Stadion Narodowy 25 lipiec - relacja


Już  prawię dwa tygodnie temu odbył się światowej sławy koncert na naszym Stadionie Narodowym w Warszawie. Odwiedziłam przed dzień moją przyjaciółkę, gdzie miło ze znajomymi spędziłyśmy wieczór. Następnego dnia tj 25 lipca wstałam rano, ubrałam moją koszulkę na koncert i ruszyłam do centrum stolicy aby spotkać się z moją mamą (nie mama, mnie nie pilnowała, po prostu jest fanką zespołu ) oraz przyjaciółką. Zjadłyśmy obiad w Złotych Tarasach, robiąc sobie lekki before przed koncertem. Gdy wyszłyśmy z galerii handlowej zaczęło lać, istne oberwanie chmury. Na domiar złego zgubiłam dowód osobisty, wpadając w lekką panikę. Na szczęście żyłam nadzieją, że jak wrócę do Łodzi to znajdę go wśród dokumentów z uczelni gdzie powinien być. Był!
Po spakowaniu naszych toreb i mojej małej walizki do szafki n dworcu, uprzednio zabierając wszystkie najpotrzebniejszy rzeczy wsiadłyśmy w kolej podmiejską i pojechałyśmy na miejsce koncertu. 

(zdjęcie Stadionu Narodowego w dniu koncertu podczas oberwania chmury)

Po przyjechaniu na miejsce ruszyłyśmy wśród olbrzymich tłumów w stronę stadionu. Cały czas padało. Jak zwykle wylądowałyśmy po złej stronie stadionu i musiałyśmy obejść go, aby dojść do bramy 4 gdzie wpuszczano na Inner Barrier tuż pod scenę. Niestety na miejscu okazało się, że nie 4 tylko 3 i musimy się cofać. Po przejściu przez ochronę (notabene na koncert było można wnieść wszystko, ochrona nawet nie sprawdziła nas... ) Udałyśmy się na płytę stadionu do sektoru Inner Barrier aby odebrać opaski, następnie zakupiłam słynne rogi czerwone, świecące zespołu. Cena lekko z kosmosu, ale być na wymarzonym koncercie i nie pozwolić sobie zaszaleć to grzech. Następnie cofnęłyśmy się do wyjścia aby zakupić piwo i ponownie wróciłyśmy na nasze miejsca stojące. Stadion był wypełniony po granice możliwości, przypuszczam, że dobre kilkadziesiąt tysięcy ludzi.


Teraz przyjdzie ocena widowiska. Bawiłam się świetnie przy takich piosenkach jak na przykład Hells Bells, Shoot the trhrill itp. Pokaz pirotechniczny, solówka Angusa, wokal Briana miodzio. Ocena 3/10. 
Co?! Jak 3 na 10. Już tłumaczę. Już pomijając fakt, że jak zwykle organizatorzy muszą jak zwykle zarobić jak najwięcej, przez co Inner Barrier, czy też popularniej Golden Circle był wielkości połowy płyty zamiast 1/3, to głównym problemem była akustyka ów nieszczęsnego obiektu. Jest porażająca. Przez większość koncertu nie było słychać wokalu, a nawet tego co grają. I nie jest to tylko moja opinia osoby stojącej kilkanaście metrów przed sceną, a nawet ludzi stojących dalej, czy też uczestników koncertu siedzących na dolnych i górnych trybunach. No przepraszam bardzo ale wydając niemałe pieniądze na bilet liczyłam na coś bardziej atrakcyjnego dla moich uszu. Na dodatek to nie pierwszy koncert na Narodowym, który się "utopił", prostym przykładem może być Metallica. Oceny podobne. Ja po prostu nie rozumiem jak można wybudować stadion za 2 miliardy i spieprzyć tak sprawę. Meczy na nim prawie w ogóle nie ma, widać mocno, że władze korzystają z takich okazji jak koncerty i inne imprezy. Lecz nie tylko w mojej opinii Stadion Narodowy nie nadaję się do tego typu show. Niestety. 

Podsumowując. Koncert był super, w końcu spełniłam swoje marzenie. Byłam na kilkunastu koncertach moich ulubionych kapel, lecz AC/DC zawsze było moim marzeniem. Wszytko byłoby super gdyby nie akustyka obiektu. Czy pojadę jeszcze raz? Chętnie, ale na pewno nie na ten obiekt, prędzej za granicę. 

Pozdrawiam
Rock Rude Olivia

@ Wszystkie zdjęcia wykorzystane w danym poście zostały zaczerpnięte z szeroko dostępnych relacji w internecie. Niestety moje zdjęcia nie są zbyt korzystnej jakości.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz